poniedziałek, 8 lipca 2013

Habari

Habari,

Jak tam w Polsce? U nas w słońcu skóra schnie na żywo, w cieniu zaś może pojawić się gęsia skórka, rano lubi zawitać drobnokropelkowy deszczyk. Niemal jak na rozkaz w samo południe zaczyna palić słońce zwiększając momentalnie temperaturę chyba o 10 stopni, a wieczorem po 18 w ciągu 1,5h ściemnia się do kompletnych ciemności tak, że jedynie księżyc stanowi źródło światła. Dlatego gdy kończymy pracę i naukę w szpitalu o 18 wychodzimy na 1,5h w okolicę by zrobić też pare zdjęć na pamiątkę i zobaczyć faunę i florę Kenii.

Dzisiaj zaczęliśmy pracę na dwóch oddziałach, Artur na męskim (z clinical officer Johna), ja na damskim(z Andersonem). Na oddziale damskim obchód trwał trzy godziny, przy czym wspólnie zastanawialiśmy się nad skutecznością leczenia pacjentek, pisaliśmy zlecenia, dyskutowaliśmy też nad możliwymi dolegliwościami niektorych osób, ponieważ z braku dostępu do specjalistycznego sprzętu i badań trzeba wiele rzeczy robić przy pomocy badania fizykalnego, intuicji i skromnego menu laboratorium. Najbliższy tomograf jest w stolicy (3h samochodem, na piechotę niemożliwe do osiągnięcia – a tak przybywają do Chaaria pacjenci, czasem nawet z odległości kilkudziesięciu kilometrów, co zamożniejsi są ciągnięci osiołkiem lub jadą motorem), zaś zrobienie zdjęcia X-ray lub prześwietlenia możliwe jest najbliżej w Meru, około 30minut samochodem.Większośc leków pochodzi z Azji, mniejszość zaś z Nairobi.
 Są pewne różnice w leczeniu pospolitych schorzeń tutaj, a w Polsce, co z pewnością jest spowodowane finansami i dostępnością leków. Doxycyklina w pierwszym rzucie zakażeń układu moczowego, aminofilina w leczeniu astmy jako pierwszy rzut, na razie nie zauważyłem by stosowano tutaj wziewnych sterydów. Wbrew temu co zapowiadano nam na niektorych seminariach na uczelni – gorączka reumatyczna jest tutaj stosunkowo rzadka.
Co do częstych chorób wymienić należałoby oczywiścię malarię, zapalenie żołądka jest rozpoznawane wręcz nagminnie, jednak tylko na podstawie skarg pacjentów z powodu minimalnej dostępności endoskopów, które sa stosowane tylko w ostrych przypadkach. Pacjentów HIV+, gruźlicy i pomalaryczne, powirusowe i polekowe kardiomiopatie, atypowe zapalenia płuc, często pneumocystozowe oraz bakteryjne.

Dość mylące dla takich świeżaków jak my są tradycyjne tutaj zjawiska takie jak: pozostawienie płata napletka po obrzezaniu (który u starszych mężczyzn wygląda jak guz, z powodu miernej higieny), linijne, równoległe blizny na częściach ciała: klatce piersiowej, brzuchu, plecach, możliwe że też innych – które prawdopodobnie są pozostałością rytuałów magicznych które mają chronić przed chorobami.i leczyć gdy kogoś dopadnie choroba.
Na razie tak skromnie i ogólnikowo o chorobach, a dzisiaj chciałbym się podzielić z Wami tym, jak bardzo dobrze nam tutaj pod względem żywieniowym! Zdjęcia które widzicie to tylko część wielkich sadów, ogrodów i upraw roślin tej samowystarczalnej Wspólnoty, nie brakuje także zagród z królikami, świniami, krowami i indykami. Co do tutejszej kuchni, to jest ona colon-friendly, składa się głównie z warzyw, mięso jest raczej rarytasem, ale nie można narzekać też na brak potraw dla mięsożerców. Spodziewać się można tłustych dań warzywnych, sporo węglowodanów w postaci rozmaitych placków, rodzajów pieczywa, a wszystko to jest naprawdę przepyszne i przewiduję przywiezienie pare kilo Polacco więcej...

Dzisiaj miłym zaskoczeniem był przyjazd Polaka Marka Krakusa, który od 15 lat żyje w Kenii i prowadzi A.I.N.A Children Home ( www.aina-onlus.it ), czyli dom dla dzieci HIV+. W ramach wolnego czasu będziemy mieli przyjemnośc w przyszlą sobotę zapoznać się z jego działalnością i w miarę naszych skromnych umiejętności postaramy się pomóc w opiece nad pacjentami. Dzięki jego uprzejmości będziemy mogli również zwiedzić tutejsze parki narodowe i odbyć podróż na safari.


Z braku dobrego połączenia i czasu dla siebie na naukę niestety nie jestem w stanie podzielić się wszystkim co tutaj doświadczamy, jednak w miarę upływu czasu będę wyszczególniał pewne tematy, żeby przybliżyć wszystkim Kenię i wolontariat w Chaaria Mission Hospital. Dr Beppe i cały personel doceniają każdą parę rąk do pracy i pomocy, dlatego moim zamiarem jest przekazać przydatne informacje co do tego, czego się spodziewać i jak się przygotować do egzotycznego wolontariatu w Kenii. Możliwe że ktoś się kiedyś skusi i będzie poszukiwał informacji.




Pozdrawiam!








3 komentarze:

  1. i po co buty kupiłeś? w zwykłych laczkach śmigasz :P

    OdpowiedzUsuń
  2. A kto sie ukrywa pod nickiem erytropoetyna? :P
    Ano widzisz, mamy buciki i się jak najbardziej przydadzą, bo lecimy na safari i parki narodowe w weekendy, już umówieni jesteśmy z Polakiem j.w. wspominałem :) A zwykłe laczk to na spacerek na terenie Współnoty! :P Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  3. To znaczy ze mozna przyleciec bezposrednio i pracowac za miske i spanie?¿?

    OdpowiedzUsuń