Czołem wszystkim,
Głównym tematem na dziś będzie to,
jak wygląda nasze zakwaterowanie.
Pokoje rezydujących tu braci i
wolontariuszy znajdują się dookoła dużego dziedzińca. Nasz pokój
znajduje się na piętrze i mamy przyjemność być goszczeni w dużym
pokoju z 2 szafami, 2 szafeczkami, krzesłami po jednym na głowę.
Drzwi wewnątrz prowadzą do korytarzyka ze zlewem, lusterkiem skąd
dalej można przejśc do toalety lub pod prysznic.
W zeszły piątek był wielki dzień,
ponieważ pierwszy raz od półtora tygodnia wykąpalismy się w
ciepłej wodzie. Wcześniej zapomniano nam powiedzieć, że w
pokojach jest tylko zimna (i mam na myśli NAPRAWDĘ zimną wodę,
taką jeziorną), za to parę metrów dalej są dostępne toalety i
prysznice z cieplusieńką wodą. Mimo że prysznic był krótki to
sprawił wielką przyjemność, gdyż ten brany w naszym apartamencie
wywoływał wybujały odruch bałtycki (każdy mężczyzna wie, co
znaczyłoby wejscie do wody w przeręblu, czy w zimowym morzu). Na
szczęście jądra zawsze wracały na swoje miejsce.
Prysznic w apartamencie |
Jak na zdjęciach widać, mamy nad
łóżkami moskitiery, na szczęcie są silniejsze od żarłocznych
moli, ktore zlikwidowaliśmy jak dotąd skutecznie. Co do komarów,
to nie ma ich tutaj za wiele, ale udało się zabić jednego,
krwistego, pare głodnych.
Komary nie są specjalnym zmartwieniem,
ponieważ używamy repelentów, odstraszaczy na komary zawierających
100% DEET, który ma równo przeciwników i zwolenników z racji swej
toksyczności. Nie jestem pewnien, bo w pierwszych dniach miałem
czasem zawroty głowy delikatne, pobolewania, skóra swędziała...
Albo było to wywołane przez nabytą podczas studiowania hipochondrię, albo przez DEET. Koncentracja środka w ilości 100%
pozwala skutecznie wtopić każdy plastik w skórę, mianowicie:
Zegarek Artura stracił już napisy po kilku opryskach z DEET,
stetoskopy uległy chemicznej erozji z wytworzeniem małych
kraterków, opakowanie od repelenta kilkakrotnie odbiło mi się na
dłoni, skóra świeci jak na zawodach kulturystycznych, a smród
prawdopodobnie zabija całkowicie zapach perfum. No i komary.
Kibelek strzeżony przez suchego pająka i gekony |
Toalety jak to taoalety. Są
funkcjonalne i oszczędne, widzialem tylko w jednym deskę. Papier
jest ścierny i praktyczny. Komfortu dostarczają wizyty głodnych
gekonów przybywających do nas w gościnę przez krzyże w ścianach
i nieszczelne szyby.
Skromne umeblowanie stanowią całkiem
wygodne prycze z zestawem poszewek, kocem i narzutką w wesołych
kolorach.
Co do elektryczności łączność z cywilizacją cedzi nam te jedno gniazdeczko, a jak wiadomo każdy najdrobniejszy sprzęt potrzebuje energii.
Okna sa zaprojektowanie dość
sprytnie, ale projektant nie uwzględnił że w tych celach czasem
chciałoby się wyjrzeć za okno. Wentylacja jest dobra, nawet przy
maksymalnym zamknięciu. Wystarczająca dla przybywających z daleka
motyli nocnych, moli, komarów, a nawet gekonów.
Nieopodal apartamentów jest pokój zabaw z ping pongiem, szachami, piłkarzykami i deską do prasowania. |
Ostatnim światłem przed ucieknięciem w sen jest świecący Chrystusek. Ale jest za wysoko by ucałować stópki przed wyjściem do
pracy, jak to było w "Dniu Świra".
Reasumujac przyznamy, że pokoje sa
maksymalnie skromne i idealnie wystarczające, pozdrawiam!
dla zainteresowanych pogoda w Meru Kenia: http://www.wunderground.com/q/zmw:00000.1.63695
OdpowiedzUsuń