środa, 17 lipca 2013

Jak mieszkamy

Czołem wszystkim,

Głównym tematem na dziś będzie to, jak wygląda nasze zakwaterowanie.

Pokoje rezydujących tu braci i wolontariuszy znajdują się dookoła dużego dziedzińca. Nasz pokój znajduje się na piętrze i mamy przyjemność być goszczeni w dużym pokoju z 2 szafami, 2 szafeczkami, krzesłami po jednym na głowę. Drzwi wewnątrz prowadzą do korytarzyka ze zlewem, lusterkiem skąd dalej można przejśc do toalety lub pod prysznic.
W zeszły piątek był wielki dzień, ponieważ pierwszy raz od półtora tygodnia wykąpalismy się w ciepłej wodzie. Wcześniej zapomniano nam powiedzieć, że w pokojach jest tylko zimna (i mam na myśli NAPRAWDĘ zimną wodę, taką jeziorną), za to parę metrów dalej są dostępne toalety i prysznice z cieplusieńką wodą. Mimo że prysznic był krótki to sprawił wielką przyjemność, gdyż ten brany w naszym apartamencie wywoływał wybujały odruch bałtycki (każdy mężczyzna wie, co znaczyłoby wejscie do wody w przeręblu, czy w zimowym morzu). Na szczęście jądra zawsze wracały na swoje miejsce.
Prysznic w apartamencie
Jak na zdjęciach widać, mamy nad łóżkami moskitiery, na szczęcie są silniejsze od żarłocznych moli, ktore zlikwidowaliśmy jak dotąd skutecznie. Co do komarów, to nie ma ich tutaj za wiele, ale udało się zabić jednego, krwistego, pare głodnych.

Komary nie są specjalnym zmartwieniem, ponieważ używamy repelentów, odstraszaczy na komary zawierających 100% DEET, który ma równo przeciwników i zwolenników z racji swej toksyczności. Nie jestem pewnien, bo w pierwszych dniach miałem czasem zawroty głowy delikatne, pobolewania, skóra swędziała... Albo było to wywołane przez nabytą podczas studiowania hipochondrię, albo przez DEET. Koncentracja środka w ilości 100% pozwala skutecznie wtopić każdy plastik w skórę, mianowicie: Zegarek Artura stracił już napisy po kilku opryskach z DEET, stetoskopy uległy chemicznej erozji z wytworzeniem małych kraterków, opakowanie od repelenta kilkakrotnie odbiło mi się na dłoni, skóra świeci jak na zawodach kulturystycznych, a smród prawdopodobnie zabija całkowicie zapach perfum. No i komary.

Kibelek strzeżony przez suchego pająka i gekony
Toalety jak to taoalety. Są funkcjonalne i oszczędne, widzialem tylko w jednym deskę. Papier jest ścierny i praktyczny. Komfortu dostarczają wizyty głodnych gekonów przybywających do nas w gościnę przez krzyże w ścianach i nieszczelne szyby.






Skromne umeblowanie stanowią całkiem wygodne prycze z zestawem poszewek, kocem i narzutką w wesołych kolorach.





Co do elektryczności łączność z cywilizacją cedzi nam te jedno gniazdeczko, a jak wiadomo każdy najdrobniejszy sprzęt potrzebuje energii.

Okna sa zaprojektowanie dość sprytnie, ale projektant nie uwzględnił że w tych celach czasem chciałoby się wyjrzeć za okno. Wentylacja jest dobra, nawet przy maksymalnym zamknięciu. Wystarczająca dla przybywających z daleka motyli nocnych, moli, komarów, a nawet gekonów.

Nieopodal apartamentów jest pokój zabaw z ping pongiem,
szachami, piłkarzykami i deską do prasowania.




Ostatnim światłem przed ucieknięciem w sen jest świecący Chrystusek. Ale jest za wysoko by ucałować stópki przed wyjściem do pracy, jak to było w "Dniu Świra".


Reasumujac przyznamy, że pokoje sa maksymalnie skromne i idealnie wystarczające, pozdrawiam!





1 komentarz:

  1. dla zainteresowanych pogoda w Meru Kenia: http://www.wunderground.com/q/zmw:00000.1.63695

    OdpowiedzUsuń