środa, 21 sierpnia 2013

Cyrkowcy.

Czołem,

Nim zacznę pisać na temat, wspomnę, że piękna pogoda ustąpiła znowu naporowi ciężkich, ciemnych chmur sikających na nas drobnym kapuśniaczkiem i czyniąc drogi bardziej przyjemne przez namoczenie wrogiego układowi oddechowmu pyłowi. Ostatnio napotkaliśmy także sporo trudności z powodów finansowych – brak dostępu do internetu przeplatany z kolejnym wielkim wrogiem Cottolengo – brakowi prądu. Na szczęscie na ratunek przychodzi wielki silnik pożerający diesla. Zawsze gdy Kenia zubożeje we własne dostawy ten z głośnym warkotem napędza szpital czyniąc nasze apartamenty znowu oświetlonymi a salę operacyjną zdolną do kontynuowania operacji.
Dwa grubasy

No i w końcu mogę się troszkę rozpisać na temat udawaczy, cyrkowców, cwaniaków. Każdy coś pewnie słyszał o takich w Polsce – psychosomatyczni histerycy, którzy tracą przytomność wprost na pracownika słuzby zdrowia, barierki, czy ścianę – nigdy nie usłyszysz od nich głuchedo odzweu stuknięcia głową o podłogę. Nie życzę tego nikomu, ale to byłoby bardziej rzeczywiste...
Bieluń?!
Moja ulubiona pacjentka siedząca już tutaj prawie cały rok ostatnio pochwaliła się takim sentymentalnym obrazem, kiedy to weszła na oddział będąc prowadzona przez sprzataczkę z kibla i po rzucie oka w moją stronę wybałuszyła swoje gały tak, że prawie, ale nie całkiem wypadły, wydała z siebie jakiś indyczy gulgot i zaczęła padać w stronę sprzątaczki w stylu slow-motion (baaaaardzo powoli, mimo że była pochylona w stronę przeciwną, to matko-boskim cudem zmieniła swoją krzywiznę ostatnim tchnieniem w stronę sprzataczki). Miałem ochotę ją tak zostawić i poczekać aż jej sie znudzi, ale nie ma co robić lipy – trzeba było ją rzucić w jej łoże. Po chwili już z zadowoleniem żuła gumę (nawet nie liczyłem na to, że zrobi jajca z dławieniem się nią, w końcu bidulka mogłaby sobie zrobić krzywdę).

Kolejny cyrkowiec to przysłowiowa baba histeryczka, która darła się na całą izbę przyjęć, miotała w "konwulsjach" rodem ze szpitala w Jeleniej Górze, miernie próbowała pokazać, jak ciężko się jej oddycha, przy całkiem skrzekliwej i donośnej emisji głosu. Sposobem oczywiście na uspokojenie jest utrzymanie klientki i delikatne, acz ścisłe przyłożenie namoczonej alkoholem do dezynfekcji gazy do buźki. Niestety trzeba było przyjąć, ponieważ za nic nie dawało się jej wyprosić ze szpitala. Na ujemne testy przeciw malarii dostała chininę, w rozpoznaniu wpisana ciężka malaria... Czasem mi brakuje u officerów większej asertywności. Oczywiście testy w powtórce znowu ujemne, ale cały tydzień chininy już poszedł.

Zdawałoby się, że histeria i cyrkowanie to domena kobiet, ale jednak na męskim też znalazł się laluś psychosomatyk. Mężczyzna 30 lat z rozpoznaniem zapalenia płuc - ból w klatce piersiowej, kaszelek, jakaś "gorączką", wygląd super-dobry... Jak podchodzi się do niego, to na widok mzungu dactari Artura zaczynał prezentować akrobatyczny opisthotonus (łukowate, grzbietowe wygięcie od półdupków po szczyt głowy w np. Zapaleniu opon-mózgowo rdzeniowych, czasem tężcu i innych choróbstwach), zmakaronizowane hiperalgezją (przeczulicą na każdziusieńki dotyk) i kompletnym sprzeciwem by człowieczka dotykać. Ale sam pokazywał, że boli go bardzo stara blizna po dźgnięciu nożem. No dobra, reasumując ma leciuchne zapalenie płuc, które powinien sobie poleczyć w swojej pieczarze, a prócz tego kompletnie nic, prócz problemów ze swoją głowicą. Kiedy przyszedłem po swoim obchodzie dołączyć do Artura i Johnatana ten pacjent siedział sobie jak potulny szczeniaczek i z zaciekawieniem obserował naszą robotę i cieszył się dniem z innymi pacjentami. No niestety to jedyny cyrkowiec na męskim, ponieważ takich jest wysyp pośród płci pięknej.

W końcu nie wiem czy opisywałęm jak wygląda tradycyjne obrzezanie, a sprawdzenie tego przeze mnie samego jest niemożliwe ze względu na ograniczone łącze. Większośc naszych kolegów w szpitalu miało przyjemność przeżyć męską przygodę. Zaczyna się ona, kiedy kończy się ósmą klasę, albo osiąga wiek około 15 lat. Wtedy młody bambo trafia pod opiekuńcze skrzydło uzdolnionego szamana z wioski, który smaży swoją pangę (tę obdartą, brudną od drewna, ziemii, skorodowaną szablę do ścinania drzewa i upraw) nad wolnym ogniem, aż ta zacznie lśnić żywym, majestatycznym światłem i w geście gargantuicznej empatii chwyta za "żyłę" młodziana i ucina mu skórę pewnym ruchem. Przypieczenie zapewnia najwyższej jakości ekspresowe zamknięcie rany, brak skóry na niemal całej długości penisa rekompensuje zaś... Skórka od banana. Jeśli młodzik krwawi z tasiemki biegnie o wlasnych nogach do najbliższej rzeki, która najlepiej gdy jest dość chłodna i po prostu spędza tam resztę dnia/nocy. Chłód bystrego nurtu sprawia że krwawiące naczynia zamykają się, skórka od banana pewno już długi czas jest ściskana w obcęgowym chwycie dłoni pacjenta, także mamy wszystko co trzeba – hemostaza i sterylność. Przez 6 miesięcy młody człowiek powinien wstrzymywać sie od frykcyjnych starań, a kiedy mimowolnie napłynie mu krew czeka go straszliwa męka. Wspomnę tu słowa kolegi, który przebył taką przygodę – "Tylko Bóg wie jak to przebyłem". Nie dziwi mnie zatem że ten kolega bije pięścią płaczących chłopaczków podczas bardzo cywilizowanego obrzezania w znieczuleniu. Niech nie brzmi to dla was niewłaściwie, ale bardzo ciekawi mnie efekt takiego tradycyjnego obrzezania, ponieważ jeśli nie zszywa się brzegów uciętej skóry, to co rośnie w miejscu, gdzie tej skóry po prostu nie ma...? Brrr...

Zemsta...
Z przyjemności – ostatnio kupiliśmy piłeczki do ping ponga i szlifujemy nasze nadane zgodnie z vox Dei talenta. Jak na razie dostaję ostro od Artura, z którym przegrałem 4/5 meczów, ale jeszcze sie odgryzę, nadejdzie dzień mego triumfu... Ale będzie szło to ciężko, jeśli na śniadanie tak jak dziś zjem 2 tycie pomidorki i 8 kawałków skruszonego, suchego chleba tostowego z oliwą z oliwek. Zmieniłem przyzwyczajenia śniadaniowe, ponieważ przez ostatnie półtora miesiaca dzień w dzień nasze śniadania składały się z: 1. Chleba tostowego 2. pektyny+cukru+dozwolonych barwników spożywczych+kwasku cytrynowego+dozwolonych substancji smakowych. Czyli ochrzszonej przez nas "Zemsty Wolontariusza", oryginalnie "Zesta Red Plum".



W markecie Tuskey cieszyłem się chwilami rozkoszy spowodowanych dźwiękami stworzonej z jakiegoś sztucznego tworzywa gitarki, którą z radością nastroiłem i wydałem nią kilka niezgrabnych akordów. Strasznie tęsknię za grą na gitarze.

No to na razie tyle, miłego wyczasu, zbliża się wrzesień – założę się, że słynne afrykańskie upały przywitają nas na pożegnanie dopiero dnia naszego wylotu.

Ciao!


P.S. A na koniec zdjęcie przypadkowego leniucha w Meru. I tak nic nie przebije króla relaxu – który niczym składana zabawka ułożył się w jakiejś dziwnej skrzynce na metalowej rurze na środku chodnika, słuchając muzyki ze swojej komórki. Nawet najbiedniejsi tutaj mają telefony, każdy każdy każdy. Inny wczasowicz po prostu położył sie na środku zapiaszczonego chodnika klikając na swojej komórce, ale posiadał system obronny i za żadne skarby nie dało mu się zrobić porzadnego zdjęcia – na każdym jest przesłonięty przez przypadkowych (czyżby?) przechodniów.

SSSS
Ach! No i bym zapomniał. Ciekawostka medyczna. W końcu po 3 latach zobaczyłem to, co nam probowano wpauczyć jako coś ekstremalnie ważnego na zajęciach z mikrobiologii – SSSS. Staphylococcal Scaled Skin Syndrome, czyli zapalenie złuszczające i pęcherzowe skóry noworodka. Co prawda na zdjęciu jest główka 2 letniego chłopczyka, ale chodzi o tą samą jednostkę. Krótko: cała skóra ciała nasączona jest ropą, na zdjęciu żółte plamy na skórze – to ropa, a do tego dość podgryzione gronkowcami ucho. Takie znalezisko.


Pozdrawiamy zakład energetyczny Tauron w Legnicy!

3 komentarze:

  1. Bardzo nam miło ahoj przygodo i szkoło na całe życie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gracie w pingponga na stole od pilkarzykow- wow to dopiero chalenge

      Usuń
  2. gracie w pingponga na stole do pilkarzykow..to dopiero hardcore

    OdpowiedzUsuń