Dzień
zaczął się ciekawie.
Zrobiłem
znowu sam obchód, w sumie na kobiecym jest w miarę spoko, na męskim
wysypało świrów. To jest powód dla którego właśnie teraz piszę
post na cito, po prostu nie mogę nie podzielić się tym co się
tutaj dzisiaj działo.
A,
jeszcze nim opiszę resztę – wkurzyłem się, bo robiąc obchód
badam zawsze wszystkich od stóp do głów, ciśnienie, puls,
serducho. A po godzinie, gdy kończyłem obracam się, a tutaj
watchman i sprzątaczka wynoszą ciało. O tyle dobrze, że to
pacjentka chirurgiczna a nie "zwykła" ale dziwne jest że:
pacjenci kompletnie mają w dupie, czy ktoś umiera, czy oddycha, czy
krwawi – nic Ci nie powiedzą, dwa: sam pacjent jeśli się źle
czuje, to Ci nie powie, może szczać do łóżka, krwawić – ale
jeśli nie spytasz, nie popatrzysz samemu – nic Ci nie powie. Także
sąsiedzi z łóżek mieli wedle tej reguły wszystko w dupie i
pacjentka pewnie zatrzymała się i nikt nie zauważył, za możliwe,
że dałoby się coś dla niej zrobić, by wyciągnać ze szponów
śmierci. Już nie wspominam, że personel (szczególnie kobiety) są
bardzo bardzo nieskore by spojrzeć czy pacjentowi się coś dzieje.
Stąd w nocy o 4 (gdy nie ma nic do roboty prócz picia herbaty) też
umarłą pacjentka, nie dowiem się dlaczego, bo po prostu już nie
żyła i tyle. To biedna kobieta, jednostki krwi, ciężkiej do
zdobycia i drogiej, badania i kolejne plany poszły się walić.
W
izbie prócz normalnych pacjentów pojawiła się histeryczka, która
została wczoraj zamknięta na cały dzień w domu i nic tam nie
jadła, to jak teraz przyszła rzucała sie jak flondra, tłukła
tak, że prawie z łóżka zleciała, jakby niewiadomo co jej było.
Kobiety mają czasem naprawdę poprzestawiane w garze – takich
zachowań tutaj widziałem już prawie na wszystkie palce rąk –
zawsze to samo: "duszą się" i drą w niebogłosy, rzucają
udawaną padaczką, leją się przez ręce na Ciebie. Sposób jest
prosty – mnóóóstwo spirytusu na watę, ile osób jest, tyle
trzyma "pacjentkę" a dzierżący watę przykłada ją do
twarzy histeryka i tamuje spirytusem nos i usta pozwalając się
spokojnie zainhalować pacjentce. Zawsze działa – histeria mija w
10 sekund walki i pacjent zaczyna dopiero gadać normalnie, a
konwulsje mijają szybciej niż po dożylnym diazepamie. Oczywiście
jakieś badania zlecamy jak przychodzą, nie można mimo wszystko nie
szukać drugiego grzyba w jednej zupie, także zawsze cukier,
malaria, morfologia krwi musi być zrobiona. Ale zwykle to jakiś
Stefan Burczymucha szepcze w uchu, co by tu głupiego zbroić żeby
zostać zauważonym.
Na
męskim po prostu cyrk – faceci zrobili z oddziału kibel. Jeden
stoi obok tylnych drzwi na oddział, wyjął fujarę i szcza w
drzwiach, na szczęście na zewnątrz – na tyle higieny go było
stać. Drugi zaś zachował się jak te zabawne orangutany w zoo –
wyjął fujarę leżąc jak Król Relaxu na swoim łóżku, jął ją
szczać najpierw na swe lewo, potem postanowił na siebie, ot
fontanna. Zejszczał się konkretnie na całego siebie, łóżko,
podłogę. Kolejny był jeszcze lepszy – po prostu wstał z łóżka,
wyciągnął węża na spacer, ten opluł wszystko naookoło
pacjenta, potem kucnął... I sie zesrał. W środku oddziału.
Może
szpital jest za tani dla nich?
Mam nadzieje , ze szybko się uwinąłeś ze sprzątaniem i pamiętaj!!! dobrze wykręcaj szmatę- żeby nie zatęchła. :-)
OdpowiedzUsuńcalkiem jak u mnie na dyzurze.poniedzialki sa najgorsze
OdpowiedzUsuńPo prostu nie wierzę, że coś takiego jest możliwe.
OdpowiedzUsuńTeraz rozumiem, po co Ci Mati ten pancuronium bromku z Łodzi..
OdpowiedzUsuń