Czołem,
Mija kolejny dzień tygodnia, niezbyt
pracowity z powodu tego, że to po prostu środek dni roboczych, a do
tego pogoda jest kiepskiej jakości. Afrykańskie upały – to nie
tu, mamy dalej około 20 stopni, może ciutke więcej, ale mieszkańcy
chodzą opatuleni jak tylko ich stać. Niektórzy noszą dwie pary
spodni naraz, podwójne skarpety, dwie pare t-shirtów, na nich
koszula, potem polar/bluzy i kurtka. A jest 20 stopni. I mimo to
nadal chorują na zapalenia płuc, rzędami.
Prócz zwyczajowych kolejek chorujących
na malarię dorosłych, dzieci, niemowlaków, pojawiło się ostatnio
aż trzy zatrucia związkami fosforoorganicznymi. Dwa nieudane
samobójstwa nie były specjalnie ciekawe – owrzodzenia w jamie
ustnej, przełyku, gdzieś dalej, oczy szpilkowate, trzęsą się jak
galarety, czyli nic nadzwyczajnego. Ale trzecia osoba była
osiemnastolatkiem, który był kilka dni po obrzezaniu, chyba średnio
zaopatrzonym ponieważ ciągle się trzymał za fujarkę, pewnie nikt
mu nie dał leków przeciwbólowych. Do tego ktoś dodał mu zw.
fosforoorg. do jedzenia powodując bolesne doznania. Na szczęście
bez niczego poważniejszego.
Larwa muchy po lewej u dołu. |
Z interesujacych rzeczy zamieszczam
obok fotkę znaleziska z siuśków 11 letniej dziewczynki. Jest to
niezwykle rzadki obraz muszycy układu moczowego. Larwa pełzała
pośród toni uryny, ale nadal dla mnie jest zagadką jak larwy
dostały się do dróg moczowych. Zwykle muszyca dotyczy skóry,
najczęściej dzieciaczków, larwy drążą w skórze tunele,
poszukują powietrza, żywią się tkankami, preferują martwicze.
Leczeniem jest pozbycie się larw, najczęściej chirurgicznie plus
podanie antybiotyków żeby ochronić od wywołanych zamieszaniem
zakażeń.
Nie wiem jak w Kenii stoi z dokładną
diagnostyką wirusologiczną i bakteriologiczną, ale wbrew temu co
oni twierdzą, to mnóstwo jest tutaj zapaleń mięśnia sercowego.
Bardzo młodzi ludzie, często nawet ledwie po 20 roku życia, mają
szmery w sercu, objawowe niewydolności serca, zaburzenia rytmu.
Pracujemy w małej wiosce, większośc pacjentów pochodzi z pobliża,
a jednak zawsze na oddziale, czy w przychodni można znaleźć kilku
z przewlekłą niewydolnością serca. Dziś z najcięższych trafiła
do nas wyniszczona 23 latka z żółtaczką, krwawieniem z nosa od 2
lat, jakimiś magicznymi szmerami serca, może z innymi rzeczami,
jeszcze jej nie dobadaliśmy ponieważ byli też inni pacjenci, a
dziś wieczorkiem znajdziemy może trochę czasu na popatrzenie na
nią. Co ciekawe – wcześniej byla przyjęta do szpitala
metodystów, ale tutaj w Kenii cała służba zdrowia jest płatna.
Dlatego jej po prostu nie przyjęto,
nie zbadano, nie poleczono, ponieważ nie miała na to pieniędzy.
Człowiek może zdychać, ale nie wszędzie znajdzie pomoc w Kenii.
Już nie wspominając, że nie ma tutaj specjalistów, a jak są....
No to proszę, nie ma co porównywać do tych z krajów wysoko
rozwiniętych. Mało kogo stać na ubezpieczenie zdrowotne, a kiedy
już chorują zwykle przebiega to dość poważnie i nie mają
pieniędzy na leczenie. Szpital jak w Cottolengo jest bardzo tani,
dziwi mnie jak to wszystko funkcjonuje. Ale nawet jeśli ktoś jest
bardzo bardzo biedny – jeszcze nie został wyrzucony za drzwi.
A to zdjęcia dwóch nowych
wolontariuszy z Włoch, w naszym wieku, również po 5 roku studiów.
Pracują w wiosce Gatunga, w buszu. Będą nas odwiedzać w weekendy
w Cottolengo, ponieważ miejsce, w którym będą pracowali również
należy do wspólnoty.
To samo tyczy się osób wypisanych –
wypisujemy pacjentów, a oni dalej sobie siedzą w szpitalu.
Najbardziej wytrwała jest pacjentka z oddziału damskiego, ktora
leży tutaj już rok i po każdym wypisie dalej w tym samym łóżku
i wymyśla nowe choroby. Gdy przyszliśmy 5 lipca leżała z powodu
niesamowite bólu kręgosłupa, potem od niezmienianego przez miesiąc
cewnika dostała zakażenia uk. Moczowego, następnie po fizjoterapii
i wypisie – wymyśliła zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych.
Punkcja lędźwiowa wykazała całkiem normalny płyn
mózgowo-rdzeniowy, to baliśmy się czy to nie wirusowe. Pacjentka
drze sie orgazmicznie (naprawdę, to dobre słowo by określić jej
irytujące jęki), miota się nawet po dotknięciu palcem kostki u
nogi, wyrywa sobie cewniki, drze się, drze, ryczy, muczy. I tak całe
dnie zanieczyszcza ciszę swoją symfonią. Ale sąsiadki z łóżek
obok powiedziały nam prawdę – gdy nikt nie widzi, gasną światła
– ona wstaje, idzie się umyć, żre to co dostanie za dnia i
kładzie się. Rano prezentuje nam opistothonus, przeczulicę i inne
rzeczy. Niezła aktorka. Nadal jakoś nie można się doprosić do
przeniesienia jej na oddział psychiatryczny, ponieważ czekamy aż
przyjdzie rodzina i zapłaci za jej roczne wakacje.
Szukam ciągle też jakiegoś źródła
informacji o sterydoterapii. Przeczytałem Katzunga, Muschlera, coś
poszperałem w internecie, ale jakoś nie mogę znaleźć konkretnych
porad co to tego jak redukować dawkę sterydów, z tego co widzę,
to tutaj robi się to tak po prostu "na oko". Czy ktoś
może zna jakieś źródło gdzie podadzą takie gold standardy co do
tego jak to się robi? Takie ogólne prawdy, nic mocno szegółowego.
Wiem żę temat rzeka, bo niektórych leczy się miesiącami, innych
kilka dni, ale coś gdzieś musi być. Ciężko mi uwierzyć, że
robi się to tylko na oko, a sami officers niespecjalnie umieją
wytłumaczyć. Jak coś to bardzo proszę o info na
mat.baczynski@gmail.com
.
Dobrej nocy, w zalanej afrykańskim
żarem Polsce, u nas noc wypełnia popiskiwanie nietoperzy i szum
wiatru, temperatura pozwala na spacerek w krótkim ubraniu
rozkoszując się ciszą nieskażoną warkotem silników, hukiem z
kominów, czy pijackimi krzykami. Naprawdę przyjemne.
ładnie Pan piszesz, Panie Dottore
OdpowiedzUsuńZ poważaniem: Adam Mickiewicz i Henryk Sienkiewicz. :_)