środa, 7 sierpnia 2013

Środa minie, tydzień zginie.

Czołem,

Mija kolejny dzień tygodnia, niezbyt pracowity z powodu tego, że to po prostu środek dni roboczych, a do tego pogoda jest kiepskiej jakości. Afrykańskie upały – to nie tu, mamy dalej około 20 stopni, może ciutke więcej, ale mieszkańcy chodzą opatuleni jak tylko ich stać. Niektórzy noszą dwie pary spodni naraz, podwójne skarpety, dwie pare t-shirtów, na nich koszula, potem polar/bluzy i kurtka. A jest 20 stopni. I mimo to nadal chorują na zapalenia płuc, rzędami.

Prócz zwyczajowych kolejek chorujących na malarię dorosłych, dzieci, niemowlaków, pojawiło się ostatnio aż trzy zatrucia związkami fosforoorganicznymi. Dwa nieudane samobójstwa nie były specjalnie ciekawe – owrzodzenia w jamie ustnej, przełyku, gdzieś dalej, oczy szpilkowate, trzęsą się jak galarety, czyli nic nadzwyczajnego. Ale trzecia osoba była osiemnastolatkiem, który był kilka dni po obrzezaniu, chyba średnio zaopatrzonym ponieważ ciągle się trzymał za fujarkę, pewnie nikt mu nie dał leków przeciwbólowych. Do tego ktoś dodał mu zw. fosforoorg. do jedzenia powodując bolesne doznania. Na szczęście bez niczego poważniejszego.

Larwa muchy po lewej u dołu.
Z interesujacych rzeczy zamieszczam obok fotkę znaleziska z siuśków 11 letniej dziewczynki. Jest to niezwykle rzadki obraz muszycy układu moczowego. Larwa pełzała pośród toni uryny, ale nadal dla mnie jest zagadką jak larwy dostały się do dróg moczowych. Zwykle muszyca dotyczy skóry, najczęściej dzieciaczków, larwy drążą w skórze tunele, poszukują powietrza, żywią się tkankami, preferują martwicze. Leczeniem jest pozbycie się larw, najczęściej chirurgicznie plus podanie antybiotyków żeby ochronić od wywołanych zamieszaniem zakażeń.

Nie wiem jak w Kenii stoi z dokładną diagnostyką wirusologiczną i bakteriologiczną, ale wbrew temu co oni twierdzą, to mnóstwo jest tutaj zapaleń mięśnia sercowego. Bardzo młodzi ludzie, często nawet ledwie po 20 roku życia, mają szmery w sercu, objawowe niewydolności serca, zaburzenia rytmu. Pracujemy w małej wiosce, większośc pacjentów pochodzi z pobliża, a jednak zawsze na oddziale, czy w przychodni można znaleźć kilku z przewlekłą niewydolnością serca. Dziś z najcięższych trafiła do nas wyniszczona 23 latka z żółtaczką, krwawieniem z nosa od 2 lat, jakimiś magicznymi szmerami serca, może z innymi rzeczami, jeszcze jej nie dobadaliśmy ponieważ byli też inni pacjenci, a dziś wieczorkiem znajdziemy może trochę czasu na popatrzenie na nią. Co ciekawe – wcześniej byla przyjęta do szpitala metodystów, ale tutaj w Kenii cała służba zdrowia jest płatna.

Dlatego jej po prostu nie przyjęto, nie zbadano, nie poleczono, ponieważ nie miała na to pieniędzy. Człowiek może zdychać, ale nie wszędzie znajdzie pomoc w Kenii. Już nie wspominając, że nie ma tutaj specjalistów, a jak są.... No to proszę, nie ma co porównywać do tych z krajów wysoko rozwiniętych. Mało kogo stać na ubezpieczenie zdrowotne, a kiedy już chorują zwykle przebiega to dość poważnie i nie mają pieniędzy na leczenie. Szpital jak w Cottolengo jest bardzo tani, dziwi mnie jak to wszystko funkcjonuje. Ale nawet jeśli ktoś jest bardzo bardzo biedny – jeszcze nie został wyrzucony za drzwi.

A to zdjęcia dwóch nowych wolontariuszy z Włoch, w naszym wieku, również po 5 roku studiów. Pracują w wiosce Gatunga, w buszu. Będą nas odwiedzać w weekendy w Cottolengo, ponieważ miejsce, w którym będą pracowali również należy do wspólnoty.

To samo tyczy się osób wypisanych – wypisujemy pacjentów, a oni dalej sobie siedzą w szpitalu. Najbardziej wytrwała jest pacjentka z oddziału damskiego, ktora leży tutaj już rok i po każdym wypisie dalej w tym samym łóżku i wymyśla nowe choroby. Gdy przyszliśmy 5 lipca leżała z powodu niesamowite bólu kręgosłupa, potem od niezmienianego przez miesiąc cewnika dostała zakażenia uk. Moczowego, następnie po fizjoterapii i wypisie – wymyśliła zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Punkcja lędźwiowa wykazała całkiem normalny płyn mózgowo-rdzeniowy, to baliśmy się czy to nie wirusowe. Pacjentka drze sie orgazmicznie (naprawdę, to dobre słowo by określić jej irytujące jęki), miota się nawet po dotknięciu palcem kostki u nogi, wyrywa sobie cewniki, drze się, drze, ryczy, muczy. I tak całe dnie zanieczyszcza ciszę swoją symfonią. Ale sąsiadki z łóżek obok powiedziały nam prawdę – gdy nikt nie widzi, gasną światła – ona wstaje, idzie się umyć, żre to co dostanie za dnia i kładzie się. Rano prezentuje nam opistothonus, przeczulicę i inne rzeczy. Niezła aktorka. Nadal jakoś nie można się doprosić do przeniesienia jej na oddział psychiatryczny, ponieważ czekamy aż przyjdzie rodzina i zapłaci za jej roczne wakacje.
Szukam ciągle też jakiegoś źródła informacji o sterydoterapii. Przeczytałem Katzunga, Muschlera, coś poszperałem w internecie, ale jakoś nie mogę znaleźć konkretnych porad co to tego jak redukować dawkę sterydów, z tego co widzę, to tutaj robi się to tak po prostu "na oko". Czy ktoś może zna jakieś źródło gdzie podadzą takie gold standardy co do tego jak to się robi? Takie ogólne prawdy, nic mocno szegółowego. Wiem żę temat rzeka, bo niektórych leczy się miesiącami, innych kilka dni, ale coś gdzieś musi być. Ciężko mi uwierzyć, że robi się to tylko na oko, a sami officers niespecjalnie umieją wytłumaczyć. Jak coś to bardzo proszę o info na mat.baczynski@gmail.com .
Chcę też podziękować Ewelinie za pomoc co do zaburzeń elektrolitowych, dzięki Ci bardzo!






Dobrej nocy, w zalanej afrykańskim żarem Polsce, u nas noc wypełnia popiskiwanie nietoperzy i szum wiatru, temperatura pozwala na spacerek w krótkim ubraniu rozkoszując się ciszą nieskażoną warkotem silników, hukiem z kominów, czy pijackimi krzykami. Naprawdę przyjemne.

1 komentarz:

  1. ładnie Pan piszesz, Panie Dottore
    Z poważaniem: Adam Mickiewicz i Henryk Sienkiewicz. :_)

    OdpowiedzUsuń